Przed spotkaniem na szczeblu menedżerskim, zaproszeni goście mogli się zmierzyć z ekozagadkami w mobilnym Escape Room PepsiCo Positive, stworzonym przez globalnego lidera na rynku napojów i przekąsek, którego produkty można znaleźć w ponad 200 krajach świata.

Dostępny od 20 kwietnia do 19 maja Escape Room został przygotowany z myślą o integracji pracowników firmy. Jego celem było też przybliżenie strategii przedsiębiorstwa. Dlatego wszystkie łamigłówki, na których rozwiązanie było 45 minut, nawiązywały tematyką do trzech filarów funkcjonowania spółki. To neutralność klimatyczna, odpowiedzialne rolnictwo oraz wybory konsumenckie, które mają być pozytywne dla planety. Zagadki angażowały wszystkie zmysły, począwszy od wzroku, przez dotyk, na węchu skończywszy.

Okazało się, że Escape Room PepsiCo (fotorelacja na zdjęciach poniżej) cieszył się dużym powodzeniem, dlatego zdecydowano, że zostanie udostępniony odwiedzającym stołeczny plac Konesera, gdzie mieści się siedziba firmy. Teraz był okazją do sprawdzenia się dla dzieci zaproszonych przez PepsiCo. Jak stwierdziły, była to świetna zabawa, ale i źródło informacji. Zagadki zostały ocenione jako wymagające i trudne do rozwiązania w pojedynkę. Od czego jednak jest praca zespołowa – w takim wydaniu była to prawdziwa przyjemność.

Po wizycie w Escape Room PepsiCo przyszedł czas na zwiedzanie firmy oraz spotkanie w jej siedzibie. Goście wykazali się dużą dociekliwością, Dagmara Piasecka-Ramos odpowiadała na bardzo różnorodne pytania dotyczące firmy oraz jej samej w roli menedżerki – i nie tylko.

Alicja: Czy jako prezeska tak dużej firmy ma pani także czas na inne sprawy?
fot. materiały prasowe

Dagmara Piasecka-Ramos: Pierwszy rok po tym, jak dołączyłam do PepsiCo, był dla mnie wyzwaniem. Przeprowadziłam się do Polski, po 20 latach nieobecności. Znałam oczywiście język polski, kraj, ale ten bardzo się zmienił od czasu, gdy wyjechałam za granicę. Musiałam więc wiele rzeczy poznać na nowo, w tym konsumentów i ich oczekiwania, ale też jakie obowiązują trendy w Polsce. A przy tym wszystkim musiałam też zaznajomić się ze specyfiką firmy i jej produktami, bo wcześniej zarządzałam spółkami w innych sektorach. Nie zapominajmy, że musiałam jeszcze zadbać o dobry wynik PepsiCo. Dlatego w pierwszym roku zarządzania spółką wiedziałam, że nie mam co liczyć na work-life balance, czyli stan, w którym życie zawodowe i prywatne tworzą spójną całość. Dziś, po dwóch latach pracy jest inaczej.

A: Co to znaczy?

DP-R: Udaje mi się osiągać ten stan, choć nie kryję, że to nadal dla mnie stanowi wyzwanie. Ale mimo że nadal muszę się wiele uczyć, to potrafię wygospodarować sobie czas wolny, taki tylko dla siebie. To bardzo ważne, bo jeśli chcemy być wydajni w pracy, musimy być wypoczęci i zadowoleni. A do tego przyczyniają się fajne wakacje, uprawianie sportu, chodzenie do kina, prawidłowe odżywianie. Wiadomo, jak człowiek jest szczęśliwy, uśmiecha się, to inaczej pracuje, z większym zaangażowaniem. Dodam, że w zachowaniu balansu między życiem prywatnym a zawodowym pomagają mi zasady obowiązujące w firmie.

A: Jakie to są zasady?
fot. materiały prasowe

DP-R: Mam na myśli możliwość pracy zdalnej, która została wprowadzona podczas pandemii. Daje ona większą elastyczność wszystkim pracownikom, sprawia, że swoich obowiązków służbowych nie muszą każdego dnia wypełniać w siedzibie firmy. Oczywiście kontakty z innymi osobami są ważne, bo pozwalają wymieniać się poglądami, spostrzeżeniami, dają szansę na pracę zespołową, ale czasem istnieje też potrzeba pracy z domu samemu, zwłaszcza kiedy przyjazd do biura jest utrudniony np. z powodu korków na mieście. Dlatego dziś w PepsiCo stawiamy na pracę hybrydową, czyli łączenie jej z wykonywaniem obowiązków z domu i biura.

To pozwala zachować mnie i moim współpracownikom równowagę między życiem prywatnym a zawodowym, a dzięki temu mieć czas na inne sprawy, czyli bycie z rodziną i oddawanie się swoim pasjom.

A: Jak trafiła pani do PepsiCo?

DP-R: Tak jak już wspomniałam, wcześniej pracowałam w innych firmach, w bardzo wielu krajach na świecie. Tuż przed przyjściem do PepsiCo byłam związana z branżą tytoniową. Po latach nieobecności w Polsce postanowiłam jednak wrócić do kraju. Szczególnie że mój syn, który dorósł, potrzebował stabilizacji. Nie miał problemu, by zmieniać szkoły, miejsce zamieszkania. Brakowało mu jednak trwałych więzi rówieśniczych. Chciał mieć stałe grono przyjaciół, stałe towarzystwo. A że w Polsce dostałam propozycję objęcia kierownictwa w PepsiCo, nadarzyła się ku temu dobra okazja, z której skorzystałam. Nie kryję, że sama też o tym myślałam. W Polsce mam rodziców, którzy są coraz starsi. Poza tym chciałam zamieszkać w kraju, z którym czuję się związana. W związku z tym sama też chciałam zmienić otoczenie. Dziś z perspektywy czasu oceniam, że bardzo dobrze się stało.

Trwa ładowanie wpisu

A: Jaka panuje atmosfera w firmie?

DP-R: Sama odbieram atmosferę jako otwartą, koleżeńską i zespołową. Mam nadzieję, że moje koleżanki i koledzy z pracy również tak ją odbierają. Ważne dla mnie jest, by wszyscy byli równi, niezależnie od zajmowanego stanowiska. Sama nie mam wielkiego gabinetu, z osobną windą. Przestrzeń w pracy dzielę z pracownikami, z którymi spotykam się w kuchni podczas posiłków czy na korytarzu.

Szymon: Jak można zarządzać dużą firmą, która działa w całym kraju?
fot. materiały prasowe

DP-R: Wszyscy pracownicy tworzą naszą organizację, mając wpływ na jej funkcjonowanie i rozwój. To oznacza, że wspólnie nią zarządzamy, ustalamy priorytety. Wymaga to wzajemnych relacji i komunikacji. Bo kiedy wszyscy wiemy, dokąd zmierzamy, jesteśmy w stanie dobrze kierować tak dużą spółką, osiągać pożądany wynik. Nie można pominąć faktu, że jest to firma amerykańska. W związku z tym ma swoje procedury, ale one tylko pomagają nam w wytyczeniu drogi, po których możemy się poruszać, w realizacji obranych celów. Ludzie są najważniejsi, to oni sprawiają, że firma jest tu, gdzie jest, czyli w gronie największych przedsiębiorstw w Polsce. Ja tylko wspomagam cały ten proces, jestem jego koordynatorem. Dlatego jeszcze raz podkreślę, dla osiągnięcia sukcesu ważne jest, by wszyscy zmierzali w tym samym kierunku.

Patrycja: Jak ważnym rynkiem dla PepsiCo jest Polska?

DP-R: Jesteśmy czwartą spółką w kraju pod względem obrotów, w wielu segmentach rynku zajmujemy pozycję lidera. Mamy pięć fabryk w Polsce. To dużo na tle innych krajów w Europie. Bo nie ma innego takiego rynku, gdzie mielibyśmy tak rozbudowaną produkcję. Polska jest dla nas strategicznym rynkiem na świecie. Dlatego tu realizujemy nasze ważne decyzje. Podam przykład naszej ostatniej inwestycji, która kosztowała 1 mld zł i została oddana w Środzie Śląskiej w 2023 r. To nasz najnowocześniejszy zakład produkcyjny, gdzie produkcja odbywa się z poszanowaniem środowiska naturalnego. Kiedy powstawała, staraliśmy się w niej zainstalować wszystkie najnowocześniejsze technologie, szczególnie te minimalizujące nasz wpływ na środowisko, które wykorzystujemy już na świecie.

Iga: Czym dokładnie zajmuje się firma w naszym kraju?
fot. materiały prasowe

DP-R: Jesteśmy firmą produkcyjną, ale to niejedyne nasze zadanie. Do produkcji naszych towarów potrzebujemy surowca, bo chipsy wytwarzamy z ziemniaków. Współpracujemy więc z rolnikami, którzy korzystają z naszej wiedzy i doświadczenia, by dostarczyć nam je jak najlepszej jakości. Nasze produkty musimy jednak sprzedać. Tym zajmuje się dział sprzedaży, który negocjuje kontrakty z dużymi sieciami. Kolejnym krokiem jest dostarczenie produktów do sklepów i ich odpowiednia ekspozycja na półkach. Zajmujemy się więc również transportem, logistyką oraz marketingiem, który odpowiada też za promocję towarów. Zatem, choć jesteśmy producentem żywności, to po drodze wykonujemy też wiele innych zadań. Szczególnie wymagająca jest współpraca z sieciami handlowymi i sklepami. W Polsce mamy bowiem duże sieci, takie jak Biedronka, Żabka, Lidl, Carrefour czy Auchan, ale też całą rzeszę małych niezrzeszonych punktów sprzedaży. Do każdego z nich staramy się dotrzeć i nawiązać współpracę. Do każdego z nich nasz towar musi być dostarczony, by był dostępny dla konsumenta. Dodam, że nasze napoje i przekąski są też w hotelach oraz restauracjach. Zajmujemy się też eksportem. Bo w fabrykach w Polsce powstają produkty, które są sprzedawane nie tylko w naszym kraju, lecz także na innych rynkach Europy.

I: Ile osób zatrudnia firma?

DP-R: Ponad 3 tys. osób. To dużo, ale i mało, patrząc na skalę naszej organizacji. Jest to możliwe, bo wiele naszych procesów w fabrykach zostało zautomatyzowanych. Dzięki temu wiele czynności za ludzi wykonują roboty. Poza tym mamy jeszcze pracowników wspomagających, czyli niezatrudnionych bezpośrednio przez nas, ale takich, którzy mają pracę, dlatego, że nasza firma istnieje.

Zuzia: Czy PepsiCo dba o środowisko?

DP-R: Inwestujemy w rozwiązania, innowacje, które pomogą nam w dbaniu o środowisko naturalne. Dbamy np., by energia wykorzystywana w naszych zakładach była zielona, czyli nie pochodziła z węgla, który zanieczyszcza powietrze, ale z paneli fotowoltaicznych. Dbamy też, by odpady, które produkujemy, mogły być ponownie zagospodarowane, tak by w efekcie nie wytwarzać ich wcale.

Gabrysia: Czy pani prezes może opowiedzieć więcej o tym, w czym dokładnie przejawia się dbanie o środowisko?
fot. materiały prasowe

DP-R: Tak jak już wspomniałam, dążymy do tego, by do działania naszych zakładów wykorzystywać zieloną energię. Stawiamy więc na własne farmy fotowoltaiczne, które mamy już cztery, ale kolejne są planowane w przyszłym roku, oraz na energię wiatrową. Tam, gdzie ich nie ma, kupujemy do naszych obiektów certyfikaty zielonej energii. Dbamy o środowisko także na inne sposoby. Podam przykład ziemniaków, które wykorzystujemy do produkcji chipsów. Są smażone we wrzącym oleju. Podczas obróbki termicznej wytwarza się para, bo ziemniaki w 80 proc. składają się z wody. Staramy się ją zbierać, by potem przekształcać w energię cieplną wykorzystywaną do ogrzewania fabryk i biur przy naszych zakładach. Podobnie, dzięki oczyszczalni ścieków, wodę wykorzystaną do produkcji stosujemy ponownie. W sumie potrafimy ją ponownie wykorzystać nawet cztero- czy pięciokrotnie. Dążymy więc do obiegu zamkniętego, do tego, by nasze fabryki były samowystarczalne.

G: Co to znaczy?

DP-R: Fabryka w Środzie Śląskiej ma być całkowicie uzależniona od własnego odnawialnego źródła energii, czyli ma nie pobierać jej z zewnętrznej sieci dystrybucji. Podam jeszcze parę innych ciekawostek. Nasze plastikowe butelki zrobione są w 100 proc. z wtórnego plastiku. W całym naszym wolumenie napojów już prawie 90 proc. butelek jest wytwarzanych z granulatu, powstałego z zebranych z rynku zużytych plastikowych opakowań. Tym nie może się pochwalić nawet nasza konkurencja. Choć tego rodzaju produkcja jest droższa, świadomie na nią stawiamy. Uważamy, że w ten sposób chronimy środowisko naturalne przed wytwarzaniem kolejnych odpadów. Dodam, że wchodzące od nowego roku przepisy prawne wymagają, by 25 proc. butelek z tworzyw sztucznych wprowadzanych przez firmy napojowe było wytwarzanych z takiego ponownie przetworzonego plastiku. Nasza firma, która ma już 100 proc. takiego recyklatu w swoich butelkach, pozytywnie wyróżnia się na tle rynku. Ważne jest jednak nie tylko to, co robimy indywidualnie, lecz także to, co robią firmy, z którymi współpracujemy. Tylko wspólnie możemy zadbać o poprawę środowiska naturalnego. Dbamy więc o zrównoważony rozwój, bo chcemy, by dobrze żyło się kolejnym pokoleniom na naszej planecie. Dlatego stawiamy też na kampanie prośrodowiskowe. Przykładem jest ta prowadzona pod hasłem „Czysta rzeka”, a polega na zbieraniu śmieci przez naszych pracowników w ponad 10 lokalizacjach w Polsce. Kolejna edycja wielkiego sprzątania już 28 czerwca.

Martyna: Ile wydaje firma na tego rodzaju działania, czy te wydatki rosną?

DP-R: Dbanie o środowisko pociąga za sobą oczywiście wydatki. Dlatego wydajemy na tego rodzaju działania coraz więcej pieniędzy. To miliony złotych. Wspomniałam o butelkach z granulatu, których pozyskanie kosztuje więcej niż tych wytwarzanych tradycyjną metodą. 1 mld zł wydaliśmy na zbudowanie nowej fabryki w Środzie Śląskiej, która zyskała najnowocześniejsze rozwiązania prośrodowiskowe. Działanie na rzecz ochrony środowiska jest wpisane w nasze DNA, dlatego nie możemy z niego zrezygnować, tylko dlatego, że jest droższe. Mamy już pierwsze samochody w naszej strukturze, które są w pełni elektryczne albo hybrydowe. Korzystają z nich zarówno nasi poddostawcy, jak i pracownicy. Sama wybrałam na służbowy samochód hybrydowy.

Amelka: Co daje bycie prezeską tak dużej firmy?

DP-R: Pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy, to kolosalna odpowiedzialność. W firmie odpowiadam nie tylko za siebie, lecz także za decyzje innych osób. Muszę zadbać o to, by ten biznes był nie tylko tu i teraz, lecz także w przyszłości, by funkcjonował przez kolejne lata. By był zrównoważony środowiskowo, bo tego oczekują dziś już wszyscy, władze Unii Europejskiej, naszego kraju, zarząd korporacji oraz konsumenci.

A: Co pomaga w tych działaniach?
fot. materiały prasowe

DP-R: To, że lubię się uczyć. Dlatego uważam, że etap szkoły jest piękny w życiu i z przyjemnością znów bym wróciła na studia. Dużo rzeczy mnie ciekawi, a bycie prezeską wymaga ciągłego dokształcania się. Świat się bardzo zmienia. Dlatego, by zarządzać dobrze firmą, trzeba być ze wszystkimi nowinkami na bieżąco. Muszę przez cały czas dbać o to, by ten pociąg mi nie uciekał, by być z przodu peletonu, przed konkurencją rynkową. A to akurat sprawia mi ogromną przyjemność. Choć przyznam, że w szkole nie wszystkie przedmioty lubiłam. Były natomiast też takie, które uwielbiałam. Dlatego uważam, że przyjdzie taki moment, kiedy i was coś bardzo pochłonie. Wtedy z przyjemnością będziecie chodzić na lekcje. To będzie bardzo fajny moment w życiu. Poza tym bycie prezeską to szansa na podróżowanie, poznawanie innych kultur. Dotychczas w zasadzie co trzy–cztery lata zmieniałam kraj, w którym pracowałam. Zaczęłam od Polski, tu podjęłam pierwsze zatrudnienie, i skąd przeprowadziłam się do Szwajcarii, a stamtąd wyjechałam na Kostarykę, by potem pojawić się na Litwie. Kolejne kraje na mojej zawodowej mapie to Portugalia, z której pojechałam do Tanzanii, z niej przeprowadziłam się na Filipiny, by wreszcie wrócić do Polski. Firmy, w których pracowałam, dawały mi wiele możliwości poznawczych. Dziś mogłabym napisać o każdym z krajów, w którym przebywałam, przewodnik turystyczny. Zatem praca w korporacjach otwiera nam świat, ale oczywiście musimy chcieć relokować się do innego kraju. Choć można też podróżować, biorąc udział w szkoleniach, które odbywają się na całym świecie. Ostatnio byłam w Barcelonie, w czerwcu lecę do Nowego Jorku, potem do Chicago i wracam do Warszawy.

Szymon: Jakie będą nowe smaki chipsów?

DP-R: Nie jest to łatwe zadanie, bo każdy lubi co innego i trzeba wymyślić produkt, który trafi do wszystkich. Dlatego wcześniej poznaje się konsumenta, to jakie smaki są popularne w danym kraju, populacji. Potem pracę przejmuje komórka badań, której zadaniem jest stworzenie nowego smaku. Gdy już powstanie, następuje etap testów. Kiedy skończą się pomyślnie, produkt jest wdrażany do produkcji.

W Polsce najbardziej popularne są chipsy solone, o smaku zielonej cebulki oraz papryki. Zatem widać, że dominują lokalne smaki. Nie zawsze to, co dobrze się sprzedaje w jednym kraju, podoba się konsumentom w innym. Nasz najnowszy produkt to chipsy pikantne, które są popularne za oceanem. Ostrzegam – są bardzo ostre. Można je już kupić w całej Polsce. Cieszą się dużym powodzeniem. Ludzie robią sobie nawet zdjęcia z tymi chipsami. Jesteśmy więc dumni, że udało nam się wymyśleć coś, co trafia w ich gusta.

Oczywiście pracujemy nad kolejnymi nowościami, ale to już tajemnica. Dodam, że każdy może zostać testerem nowych produktów, nowych smaków. Zachęcam do tego.

Poza chipsami produkujemy jeszcze napoje. Mamy wodę, ale i soki czy napoje gazowane. Tu też staramy się wprowadzać coraz to nowe produkty. Dystrybuujemy nasze produkty do sklepów, a także restauracji czy hoteli.

S: A jakie produkty z ofert PepsiCo są pani ulubionymi?

DP-R: Przyznam się, że mam dwa. Pierwszy to solone chipsy z pieca, czyli Lay’s Oven Baked. Kolejnym są chipsy Star Maczugi o smaku keczupowym. To moje największe obsesje. Do tego stopnia, że zaczęto je zamawiać do firmy, gdy przyznałam się wszystkim, że je bardzo lubię. Gdy są, to od razu znikają.

Dodam, że można jeść takie produkty, ale z umiarem. Ważna jest dobrze zrównoważona dieta. Czyli ważne są porządne: śniadanie, obiad i kolacja, przygotowane ze zdrowych, naturalnych produktów. W międzyczasie można sobie pozwolić na jakąś przekąskę, raz na jakiś czas. Nie można nią zastępować głównych posiłków.

S: A jakie są pani ulubione napoje?

DP-R: Pepsi Zero, która przed zmianą szaty graficznej była znana jako Pepsi Max.

PAO
Fot. Wojtek Górski

partner:

fot. materiały prasowe