Wydawnictwo LEPoLEK zajmuje się przygotowywaniem materiałów dla studentów i studentek medycyny. Tworzą platformę internetową i aplikację, z której podczas nauki mogą korzystać przyszli lekarze i lekarki. Do swoich materiałów wykorzystują rysunkowe grafiki. I to właśnie ta dotycząca obszaru ginekologiczno-położniczego wzbudziła oburzenie środowiska położnych.

Reklama

Na obrazku widzimy rodzącą kobietę i wystającą spomiędzy jej nóg główkę dziecka. Za główkę ciągną kolejni lekarze, łapiąc jeden drugiego, jak w popularnej rymowance o wyrywaniu rzepki. Całości dopełnia lekarka, która z impetem naskakuje na brzuch rodzącej.

Położne i doule oburzone grafiką

-Ta grafika pokazuje w sposób prześmiewczy przemoc wobec kobiety i dziecka podczas porodu. Rażą wyszczerzone twarze personelu medycznego, widzę tu przemoc siłową – ciągnięcie dziecka za główkę przez kilka osób i skakanie na brzuch – mówi Margo Sikora – Borecka, pedagożka i doula.

Reklama

- Nie ma intymności ani szacunku do kobiety rodzącej, a w tle jest medykalizacja porodu (w rogu brzuch z założonym zapisem ktg – czy to kolejna kobieta, która czeka na przemocowe działania przedstawionego zespołu?). To bardzo niebezpieczny kierunek normalizacji przemocy położniczej wśród młodych ludzi, których podejście do pacjenta się kształtuje, przez obśmiewanie jej i uprzedmiotawianie rodzącej kobiety i dziecka"

Reklama

Swojego zniesmaczenia nie kryje również położna Izabela Dembińska, która od lat edukuje i wspiera przyszłe mamy.

- Z raportu Fundacji Rodzić po Ludzku i Najwyższej Izby Kontroli wiemy, że tzw. przemoc położnicza jest w Polsce zjawiskiem dość powszechnym. Tego typu wizualna identyfikacja przekazu o porodzie po prostu utwierdza medyków w przemocowym podejściu do porodu. Tego typu obraz ukazuje nie tylko jak kobieta jest zależna w porodzie od wszystkich, jak jest niekompetentna w porodzie, ale też pokazuje wizerunek uderzający przede wszystkim w lekarzy – zauważa położna.

- Oczywiście podejście personelu lekarskiego i położniczego do porodu jest inne, jesteśmy kształceni w innych jakościach opieki. Położne koncentrują się na fizjologii, a personel lekarski na nieprawidłowościach i patologii okołoporodowych - dodaje.

- To jednak nie musi oznaczać przemocowego podejścia i jest mi po prostu przykro, że firma, która zajmuje się tworzeniem testów dla przyszłych lekarzy ma taką identyfikację medialną. Po komunikacji w social mediach widać, jak dla wielu kobiet taki obrazek jest trudny, przywołujący traumatyczne wspomnienia. Jako kobieta, matka, położna nie mam zgody na to, by w taki sposób przedstawiać poród. Na plecach, z licznym towarzystwem medycznym, który tak naprawdę jest przemocowy wobec kobiety - wyjaśnia.

Platforma usunęła kontrowersyjny wpis

Po licznych komentarzach pod postem, platforma LepoLek usunęła wpis z kontrowersyjną grafiką. Dzięki głosom oburzonych kobiet, zdaje się wyciągnąć również wnioski z planowania identyfikacji graficznej do swoich materiałów.

- Założeniem wielu naszych grafik jest zwrócenie uwagi na problemy dotyczące ochrony zdrowia poprzez wyśmianie ich. Używamy satyry, mówiąc jednocześnie – tak jest, ale tak nie postępuj! To zagadnienie nie było wyjątkiem, nasze grafiki obejmują każdą z dziedzin ­– wyjaśnia Alicja Cieślik, digital marketer LEPoLEK.

W odniesieniu do zarzutów stawianych przez położne, doule i rodzące, firma wyjaśnia: - Naszym celem nigdy nie było i nie będzie promowanie przemocy, dlatego dziękujemy za każdy komentarz zwracający nam uwagę, że grafika wzbudza przede wszystkim negatywne uczucia, a nawet może przypominać o traumie. Dzięki temu w przyszłości będziemy mogli wykazać się większym wyczuciem i empatią. Będziemy również kontynuowali naszą pracę polegającą na podnoszeniu kwalifikacji polskich lekarzy, ponieważ dzięki niej poród i inne usługi medyczne będą świadczone z wyższą jakością.

LEPoLEK wyciąga wnioski

Prowadzący platformę wysłuchali głosów kobiet, bo jak sami podkreślają, te są dla nich bardzo ważne. Jednocześnie zapewniają, że grafika zniknęła nie tylko z social mediów, ale również z samej platformy. - Stworzyliśmy ponadto specjalny zespół w naszej firmie, którego celem będzie ocena wszystkich naszych grafik, aby wyłapać te, które również mogłyby budzić kontrowersje - tłumaczy Cieślik.

Na koniec przedstawicielka firmy dodaje: "Warto dodać, że nasze media społecznościowe pełnią inną funkcję niż nasza platforma: mają stanowić swego rodzaju odskocznię dla naszych użytkowników. Celem platformy jest za to nauczanie zgodne z najnowszymi wytycznymi – w ten sposób pomagamy zmieniać oblicze polskiej ochrony zdrowia."