W którymś momencie każde dziecko styka się z pojęciem śmierci. Pomału zaczyna się orientować, co to znaczy, ale pojawia się też szereg pytań. Czy do rozmowy o śmierci warto przygotować się wcześniej?

Tak, na pewno. Myślę, że najważniejsze w tym przygotowaniu jest zadbanie o samopoznanie. Czyli poznanie swoich myśli i przekonań. Czy to zrobimy jak będziemy w ciąży, czy jak się pojawi dziecko, czy jak zada pierwsze pytanie zależy od naszych zasobów i świadomości jako rodzica. Na pewno jednak zanim porozmawiamy z dzieckiem warto się do tego przygotować. Przede wszystkim od tej naszej, dorosłej strony.

Reklama

Też takiej egzystencjalnej? Co chcemy przekazać pod kątem wierzeń?

Na pewno warto zastanowić się czy potrafię o tym rozmawiać z innymi dorosłymi. Zrobić taką próbę, na ile to jest dla mnie temat trudny, na ile mi się swobodnie o tym rozmawia. Co wynieśliśmy z domu. Czy to był temat tabu, czy mówiło się o śmierci w kontekście wiary czy bardziej biologicznym. A może jest coś, co chcielibyśmy zmienić w tym przekazie? Warto zbadać to, co chciałabym, żeby dziecko wiedziało na temat śmierci.

Reklama

A czy uważasz, że jest jakiś wiek do którego warto czekać? A wcześniej chronić dziecko i czekać aż będzie starsze? A wcześniej temat śmierci powinien być tematem zakazanym?

W żadnym wypadku. Nie uważam, że to powinien być temat zakazany. Jest to część życia. Jeśli zrobimy ze śmierci temat zakazany, odbierzemy dzieciom możliwość oswojenia się z nią, podpatrzenia strategii radzenia sobie. I kiedy w końcu same zderzą się ze śmiercią mogą mieć trudniej w nazywaniu swoich emocji czy w ogóle tego, co się stało. Jestem fanką wprowadzania takich tematów od samego początku, odkąd dziecko jest w stanie zobaczyć nieżywą muchę czy ptaszka, które spotykamy na swojej drodze.

Reklama

Czyli nie uciekać od tematu, tylko wyjaśniać, co dziecko widzi?

Nie uciekać. Wyjaśniać i odpowiadać wprost na pytania. Unikałabym takich sformułowań, że ptaszek zasnął, albo że odszedł. Dzieci mogą to odebrać dosłownie i mogą z tego wyniknąć różne nieprozumienia. Bo jeśli ktoś zasnął to w końcu się obudzi. A jeśli się nie obudzi, to ja będę bał się zasnąć.

To również w porządku powiedzieć, że czegoś nie wiemy. Nie ma nic złego w powiedzeniu „nie wiem, chciałabym się przygotować do tej rozmowy i wrócić do niej później”. Chodzi o to, żeby nie ignorować dziecka, ale żeby dać sobie czas na przygotowanie, jeśli tego potrzebujemy. Dać dziecku informację, że chcemy wrócić do tego. Ale nie w sposób „a bo chciałaś porozmawiać”, tylko „zapytałaś mnie o to, czy dalej chcesz wiedzieć i potrzebujesz odpowiedzi?”. Bardzo ważne jest też odpowiadanie na konkretne pytania dziecka – nie wybiegajmy z odpowiedziami naprzód. jeśli nie jesteśmy pewni, o co dziecko pyta, to dopytajmy.

To to, o czym mówiłaś wcześniej. Warto przygotować się do takiej rozmowy, bo prędzej czy później się pojawi.

Tak. I trzeba mieć też taką świadomość, że to co nam się odpala na zadane przez dziecko pytanie to właśnie jest nasze. Bardzo często jest tak, że dzieci nie myślą tak jak my, bo mają inne niż my kompetencje poznawcze i doświadczenia. Prawdopodobnie nie ułożyły sobie jeszcze w żaden sposób danego tematu. Albo ułożyły to na swój sposób. I to jest coś, co też można i warto eksplorować – dziecięca perspektywa ma sens. Możemy zapytać co dziecko o tym myśli. Śmierć tak jak seks, trawienie, wydalanie, wypróżnianie jest częścią życia. A to, co związane z ciałem jest szczególnie ciekawe dla dzieci. Jak ono działa, co się z nim dzieje. One najpewniej pytają o to z ciekawości, żeby zrozumieć zjawisko śmierci, tak jak poznają świat. Śmierć jest o tyle specyficzna, że nie da jej się doświadczyć na sobie, a dzieci poznają świat przez doświadczanie. Więc jeśli czegoś nie mogą zrobić, to będą nas pytać. Oczywiście te pytania będą różne w zależności od wieku dziecka. Najmłodsze dzieci mogą zapytać „Czemu ten ptaszek leży?” i wcale nie musi iść za tym kolejne pytanie. To my dorośli boimy się dalszej części i czasami niepotrzebnie chcemy opowiadać więcej, a dziecko wcale w tym momencie tego nie potrzebuje. Być może, w tym momencie wystarczy mu odpowiedź „bo nie żyje/umarł”.

Ten strach jest nasz, dorosły?

Tak. Nie projektujmy na dziecko i nie przypisujmy mu myśli i intencji jakie mamy my, dorośli. To trudne do realizacji, bo jako rodzice chcemy za wszelką cenę chronić dzieci przed bólem i cierpieniem i często odwlekamy poruszanie tematów, które wywołują te odczucia u nas.

W jaki zatem sposób rozmawiać z dzieckiem o śmierci, jakiego używać języka, żeby nie projektować tego strachu?

Myślę, że bez tej pracy nad sobą to trudne. Jako dorośli możemy trenować z innymi dorosłymi i oswajać ten temat przez rozmawianie o nim. Żeby pewne wyrażenia nie brzmiały sztucznie, nie było w nas napięcia i stresu, które dziecko wyczuje. Jeżeli będziemy trenować takie rozmowy i poukładamy to sobie w głowie, będzie nam łatwiej przechodziła przez gardło nomenklatura związana ze śmiercią i żałobą, więc łatwiej będzie nam rozmawiać też z dzieckiem.

Jaka zatem powinna być ta nomenklatura? Powiedziałaś, żeby nie używać metafor, bo dzieci mogą ich nie zrozumieć i wziąć do siebie. Jaki język polecasz?

Myślę, że warto rozdzielić o jakim kawałku będziemy mówić dziecku. Czy jest to kawałek umierania, czy tego co się dzieje po śmierci. Procesy biologiczne warto nazywać po imieniu – ktoś choruje, słabnie, umiera. Na pytanie o to, co się dzieje po śmierci na pewno będzie miało wpływ wiele rzeczy, jak chociażby wiara. Każda rodzina ma swój język. W zależności od tego, w co wierzymy będziemy inaczej dziecku tłumaczyć to zjawisko.

Warto też wyjaśnić, co to znaczy, że ktoś nie żyje?

Pytanie dziecka powinno nam podpowiedzieć ile informacji przekazać. Jeśli nie będzie dopytywać, ja bym nie mówiła, co to znaczy. Młodszym dzieciom często wystarczy jedna, prosta, konkretna odpowiedź. Jeśli dziecko zadaje takie pytanie, to zapraszam rodziców do odpowiedzenia na nie.

Dzieci nie zawsze rozumieją, że śmierć jest nieodwracalna. To też powinniśmy wyjaśnić?

Tak, myślę, że to warto powiedzieć. Żeby właśnie nie było takich fałszywych nadziei i oczekiwań. Nie musimy opowiadać wszystkich niuansów, ale najważniejsze informacje tak. Można się podeprzeć biologią, nie trzeba wchodzić w żadne makabryczne szczegóły. Jeśli rozmowa nie dotyczy naszych bliskich, to nie musi być rozmowa nacechowana emocjonalnie, ona może być czysto poznawacza. Dajmy dziecku biologiczne fakty. Ktoś kto umarł nie oddycha, nie je, nie rusza się. To dla wielu dzieci bezpieczne podejście.

Czy są wątki i tematy, których warto unikać, pomimo całej szczerości?

Nie wiem, bo to bardzo wiele będzie zależeć od dziecka. Dzieci są bardzo różne i będzie to bardzo zależało od jego wieku, wrażliwości i temperamentu, od tego w jakim wzrasta środowisku. Jest taka faza rozwojowa u dzieci, około 4-6 lat, kiedy one są tą śmiercią zafascynowane. Chcą oglądać martwe zwierzęta, fascynuje je martwe ciało ptaka, chcą o tym rozmawiać. Oczywiście nie wszystkie, to rodzic wie najlepiej, w jaki sposób rozmawiać ze swoim dzieckiem, żeby czuło się z tym komfortowo. Jeśli przy temacie śmierci pojawią się u dziecka emocje, to warto je zauważyć i nazwać. Pamiętajmy, że nie ma dobrych i złych emocji, normalizowanie różnych reakcji emocjonalnych jest bardzo ważne.