Chciałabyś czasami powiedzieć "mam dość" i wypisać się z bycia mamą, odpowiedzialną i dorosłą osobą? Rzeczywistość może przytłoczyć i sprawić, że trudno wyjść z impasu. Co robić, gdy codzienność przytłacza?
Takie uczucie to znak
Na samym początku, trzeba sobie uświadomić, że takie poczucie, to wyraźny znak. Co nam mówi? Przede wszystkim, że bierzesz na siebie za dużo. To banał, ale trzeba mu się przyjrzeć z bliska. Takie poczucie, to jasna informacja, że lista obowiązków jest nie do ogarnięcia i jesteś w niej zatopiona. Uczucie złości albo ogromnego smutku to też jasne sygnały. Mogą się też pojawiać objawy psychosomatyczne: problemy ze snem, stres, ataki paniki, które są jasnym znakiem, że ciało także próbuje powiedzieć, że to zdecydowanie za dużo. Nie ignoruj tych wszystkich znaków. Poczucie przytłoczenia może trwać długo i możesz jakoś z nim funkcjonować, ale na pewno nie bez kosztów.
Co zrobić najpierw, gdy stoisz pod ścianą?
Wbrew pozorom, gdy liczba obowiązków przytłacza, a lista zadań zdaje się nie mieć końca, pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić jest… odpoczynek. Wcale nie branie się za wszystko na raz, a przede wszystkim zadbanie o narzędzie, którym te zadania masz wykonywać, czyli siebie i swoje ciało. Bez paliwa daleko nie zajedziesz. Najpewniej już teraz masz w swoim życiowym baku ledwo opary. To, że towarzyszy ci uczucie, że nie ogarniasz, może też wynikać z faktu, że jesteś przemęczona i dotychczas proste do wykonania zadania są ponad siły. Zanim, więc spróbujesz się uporać z tym, co cię czeka, przede wszystkim odpocznij. Spróbuj też zaplanować odpoczynek w kolejnych dniach i pomału wyrabiaj w sobie nawyk, żeby to on był priorytetem.
A co, gdy już odpoczniesz?
Kolejny krok to również nie to, czego się spodziewasz. Teraz czas na… pauzę. Trzeba przyjrzeć się temu, co się dzieje z boku i w miarę możliwości na chłodno przeanalizować sytuację. Wypoczęty umysł chętniej podejmie się tego zadania i inaczej spojrzy na sprawę. Kiedy już na chłodno i z boku przyjrzysz się swojej sytuacji, wybierz tylko jedną rzecz, którą zrealizujesz w następnej kolejności. Tylko jedną. Nie próbuj ciągnąć wszystkich srok za ogon, bo to się nie uda. Po kolei skreślaj ze swojej długiej listy zadania, odgruzowuj swoją mentalną przestrzeń, aż w końcu poczujesz, że znowu odzyskałaś kontrolę. Być może zajmie to więcej czasu, ale na koniec dnia okaże się, że wcale nie jest tak, że wszystkie sprawy są niecierpiące zwłoki i tak naprawdę mogą poczekać. Przy niektórych można prosić o pomoc. Zobaczysz, że szybko okaże się, że nie wszystko trzeba robić samej.