Niewinne z pozoru komunikaty mogą czasami narobić więcej szkody niż pożytku. Zobacz, których z nich warto unikać.
"Chcę tylko, byś była szczęśliwa"
To w gruncie rzeczy prawda. Większość rodziców pragnie, by ich dzieci były szczęśliwe. Dlatego zaskakiwać może, że taki komunikat niekoniecznie wesprze dorastające dziecko. Choć wynika on z dobrych intencji i wypełniony jest miłością.
Takie wyznanie sprawia, że dziecko sprawdza czy rzeczywiście jest szczęśliwe. I w tym również nie ma nic złego, ale najpewniej nie zawsze odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca. Zwłaszcza w okresie dorastania, kiedy hormonalna burza i kwestionowanie świata sprawia, że poczucie szczęścia może być obniżone. Takie odbieranie świata i większa wrażliwość też jest normalna. W życiu każdego człowieka jest tak, że szczęścia nie czuje ciągle. Ono przychodzi i odchodzi i ten fakt jest normalnym stanem.
Kiedy dziecko usłyszy zatem komunikat od bliskiego członka rodziny, że jedyne, czego chce, to by było szczęśliwe, a ono wcale się tak nie czuje, może poczuć, że zawodzi. Nie spełnia oczekiwań rodzica, coś jest z nim nie tak albo coś nie tak jest ze światem. Dlatego nie możemy oczekiwać od dziecka, że będzie cały czas szczęśliwe, bo to niemożliwe.
Zamiast tego, uczmy dzieci, by było zaangażowane w swoje życie, w pełni je przeżywało. To oznacza, że nie zawsze będzie szczęśliwe, a w życiu pojawią się trudniejsze momenty. Warto rozmawiać o tym, co w takiej sytuacji robić, jak lepiej słuchać siebie i zapewnić o swoim wsparciu. Dziecko musi w pełni wiedzieć i czuć, że jego zadaniem nie jest spełnianie naszych oczekiwań, również w byciu szczęśliwym.
"Jesteś zupełnie jak ja"
Dla małych dzieci stwierdzenie faktu, że miało się podobnie, niesie pocieszenie i normalizuje różne doświadczenia. Sytuacja wygląda jednak inaczej, kiedy dziecko dojrzewa. To czas szukania własnej tożsamości i formułowania swojego "ja". Dlatego nastolatek wcale nie chce słuchać o tym, jak bardzo jest podobny do mamy lub taty w jego wieku, bo czuje się zupełnie odrębną jednostką. I choć znowu, takie informacje mają być pozytywne i wspierające, normalizując na przykład problemy z matmą na egzaminie, to wcale takie nie są.
Dziecko w tym wieku potrzebuje dużej autonomii, a informacja o podobieństwie do rodziców, od których na tym etapie próbuje się oddzielić, wcale nie jest pomocna do budowania własnej tożsamości. Nastolatkowie chcą być sobą, bez nałożonej na nich warstwy rodzica. Dlatego ten powinien być blisko dziecka, ale ze spokojem przyjmować fakt, że dziecko chce się oddzielić. Wspieraj dziecko w poszukiwaniu własnej drogi, nie narzucając swojego rodzicielskiego filtru.