Czy obawy rodziców i nauczycieli, że pornografia wypaczy rozwój seksualny nastolatków mają uzasadnienie?
Badania prowadzone od lat nie dają prostych odpowiedzi. Już w 2017 roku prawie połowa osób w wieku 14–20 lat przyznała, że miała kontakt z pornografią. W Wielkiej Brytanii, wśród 16- i 17-latków, odsetek ten sięgał nawet 80 procent. Jednocześnie naukowcy wciąż próbują ustalić, jakie konsekwencje ma to dla młodych ludzi. Niektóre analizy wskazywały na związek między nadmiernym oglądaniem pornografii a problemami z erekcją czy zmianami w układzie nagrody w mózgu. Jednak specjaliści podkreślają, że zależność przyczynowa nie jest taka oczywista: to niekoniecznie pornografia wywołuje problemy — równie dobrze osoby już ich doświadczające mogą częściej po nią sięgać. Eksperci zajmujący się przemocą rówieśniczą zwracają uwagę, że młodzież często oglądająca treści pornograficzne częściej przyznaje się także do stosowania przemocy seksualnej. Podkreślają jednak, że równie możliwe jest, iż to osoby o takich skłonnościach chętniej sięgają po pornografię, a nie odwrotnie. Badania z Niemiec, Szwajcarii i Szwecji pokazują, że pornografia ma mniejszy wpływ na realne zachowania seksualne nastolatków, niż się często sądzi. Co więcej, młodzi ludzie zazwyczaj rozumieją, że jest ona fikcją i inscenizacją. Wbrew rozpowszechnionej tezie, treści pornograficzne nie stają się też coraz bardziej agresywne. Analiza kilkuset filmów z popularnej platformy internetowej wykazała brak wzrostu przemocy, a widzowie częściej wybierają produkcje, w których obie strony wydają się odczuwać przyjemność.
Pornografia jako zwierciadło społeczeństwa?
Część badaczy kultury podkreśla, że debata o pornografii bywa uproszczona. Wskazują, że problematyczne obrazy seksu, relacji czy cielesności obecne są w całym krajobrazie medialnym, a nie tylko w filmach erotycznych. Zwracają także uwagę, że pornografia nie powinna być traktowana jako realistyczny wzorzec — bo nie jest nim z definicji. To fikcja, fantazja, często przesada. Bardziej film akcji niż dokument. Mimo to treści te mogą pełnić pomocniczą rolę w edukacji seksualnej — o ile nie są jej jedynym źródłem.
Nastolatki uczą się o seksie… z Internetu
Badania pokazują, że dla wielu młodych ludzi nauczyciele i rodzice nie są głównym źródłem informacji o seksualności. Chłopcy znacznie częściej niż dziewczęta deklarują, że czegoś ważnego dowiedzieli się właśnie z filmów erotycznych. Z ławki szkolnej trudno jest zapytać o orgazm czy o to, jak sprawić komuś przyjemność. Potrzebna jest edukacja bardziej otwarta, pozbawiona moralizowania i dostosowana do realnych potrzeb młodzieży — taka, która odpowiada na ich pytania, zanim zrobi to Internet. Mimo powszechnego dostępu do pornografii, młodzi ludzie nie podejmują współżycia wcześniej niż ich rówieśnicy z poprzednich dekad. Badania z 2019 roku pokazują, że odsetek 15-latków mających za sobą pierwsze doświadczenia seksualne pozostaje niemal identyczny jak w 1996 r. Dorośli często obawiają się, że pornografia wypaczy rozwój seksualny nastolatków. Tymczasem nauka pokazuje bardziej złożony obraz: owszem, nadmierna konsumpcja może nieść ryzyka, ale sama obecność pornografii nie prowadzi automatycznie do przemocy czy wcześniejszej inicjacji.
Wydaje się, że zamiast straszyć pornografią, lepiej postawić na rzetelną, dostępną i otwartą edukację seksualną — taką, która odpowiada na realne pytania młodych ludzi, zanim Internet zrobi to za nas.